Goździk #5

3 | Skomentuj
- I wtedy rzuciła nożem.
- Psychopatka. A ty co jej powiedziałeś?
- "Masz rację. Lepiej będzie, jak ze sobą zerwiemy".
- Uuu, stary, to jej dowaliłeś - powiedział z uśmiechem, biorąc kolejne ciastko do buzi. Jego mama robi najlepsze ciastka. Ale teraz nie poprawiają mi humoru. A szkoda.
- Ridge... Ale...
- Musisz się wyluzować.
- Ona nigdy się tak nie zachowywała. To nie była ona.
- Nie myślisz, że to wszystko działo się za szybko? Wiem, wakacje są krótkie, ale byliście tylko na jednej randce.
- Dwóch.
- Nick. Zapomnij o niej.
- Ale ja ją kocham - jego oczy nabrały współczującego wyrazu.
- Kochasz, czy nie kochasz, - mówił powoli, nadal na mnie patrząc - musisz o niej zapomnieć. Ona Cię nie kochała. Byłeś jej zabawką. A zabawka się nie spodobała. Więc, co mogła zrobić, jak jej nie zepsuć? - siedziałem jak wryty. Nie wiedziałem co powiedzieć. Ani nawet czy powinienem coś powiedzieć. Gruda w gardle, która powstała już w korytarzu Mel, jeszcze bardziej się powiększyła. Ona przecież musi mnie kochać. MUSI. Przecież nie pisalibyśmy do siebie. Nie oglądalibyśmy filmów. Nie umawiałaby się ze mną na randki. Nie pocałowałaby mnie. Nie robiłaby tego wszystkiego, gdyby mnie nie kochała. To by było bez sensu. Jednak Ridge wzbudził moje wątpliwości. A może ma racje? Może chciała mnie tylko wykorzystać? Zabawić się? Może przez cały czas ukrywała swoją prawdziwą naturę. Może nie jestem pierwszy? Tylko dlaczego chciała mnie zabić!? No dobra, nie przesadzajmy, ale czemu rzuciła nożem? Może uciekła z wariatkowa, gdy depresja doprowadziła ją do takiego stanu? Nick, nie bądź śmieszny. Zapomnij o niej.
- Muszę się napić.


  Siedziałem przy barze dopijając drinka. Jakim cudem nas wpuścili? Nie wiem. Innym kazali pokazać dowody. Ale jeszcze większym pytaniem było, jakim cudem wypiłem już tyle alkoholu? Nie wiem, ale ci ludzie są tak fajni. A szczególnie ta barmanka. Zacząłem śmiać się do szklanki.
- Proszę...... php... jeszcze jeden... - chyba mnie nie słyszała. spróbuję jeszcze raz. - ejj... małaa.... chodź tuu... i.... jeszcze jeden.... i jeszszcze raz.... - chyba  mnie zauważyła, bo podeszła i nalała czegoś do szklanki. Zacząłem się śmiać. Wszedłem na stolik i wciągnąłem do góry Ridge'a.
- Stary, chodźmy już do domu.
- Ridge... tu tak... fajnie... jest...
- Jesteś kompletnie zalany. Jeśli wypijesz coś jeszcze, będę musiał Cię zanieść do auta.
- Ja... jestem trześśfyy... - w tym momencie nagle znalazłem się na podłodze. Spojrzałem na Ridge'a.
- Ridge... jeszcze... chwilkę....
- Nick... - spojrzał na mnie, a ja zrobiłem minkę szczeniaczka. Chyba go oczarowałem swoim urokiem, bo się zaśmiał i pokazał, żebym poszedł. Ucałowałem go w policzek, prawie go przewracając i wmieszałem się w tłum. Podszedłem do samotnej dziewczyny i zacząłem tańczyć. Na moje szczęście, była mocno wryta. I film mi się urwał. Do dzisiaj zastanawiam się, po co tyle wypiłem...


- Nick, ty skurwielu, obudź się! - obejrzałem się dookoła. Znalazłem się... nie wiem gdzie. Ale leżałem na kanapie, pod... jakąś laską. A co najlepsze, była naga. I ja też byłem nagi. Ridge podszedł do nas, coś przeklinając i delikatnie ściągnął ze mnie dziewczynę. Kazał mi się ubrać, co sprawiło dosyć trudności. Po chwili podszedł do mnie i założył byle jak koszulę i spodnie. - Nigdy więcej nie zabiorę cię do klubu... - złapał mnie pod ramię, żebym się nie przewrócił. Gdy się obejrzałem, dziewczyna była ubrana. I zrobiłem wielki błąd. Obrzygałem przyjacielowi buty. Wchodziliśmy pod jakieś schody, co było dla mnie zabawne, ale dla Ridge'a chyba nie za bardzo. Później minęliśmy parkiet i wyszliśmy na zewnątrz. Wsadził mnie do samochodu i zapiął pasy. Zaśmiałem się i... odlot.


  Obudziłem się z potwornym bólem głowy. I chciało mi się rzygać. Na szczęście obok łóżka stała miska, więc nie usyfiłem podłogi. Skoncentrowałem się, by przypomnieć sobie cały wczorajszy wieczór. Nawet nie zauważyłem, jak wszedł Ridge.
- Cześć. Mocny kac?
- Czemu jesteś u mnie w domuu...? - spytałem, na co ten się zaśmiał.
- To ty jesteś u mnie. Byłeś tak pijany, że twoja matka nie chciałaby oglądać Cię w takim stanie.
- Aaa robiłem jakieś głupoty..?
- Oprócz rzygania, tańczenia na barze i pieprzenia jakiejś laski, to nie.
- Że co!?
- No... przykro mi...
- Ale...zabezpieczyliśmy się chociaż?
- Chyba tak...
- Czemu mnie nie wziąłeś wcześniej!?
- Tak bardzo chciałeś zostać, że się zgodziłem na 5 minut. Ale zniknąłeś mi z oczu, więc zacząłem szukać. No i znalazłem Cię... Was tam.
- Ale jestem głupi... Nie pozwól tknąć mi już żadnego alkoholu... A ta dziewczyna, to...
- Pijana gorzej niż ty... - odetchnąłem z ulgą. Jednak nadal nie czułem się zbyt komfortowo. Jeszcze nigdy nie byłem aż tak pijany... Oh, chyba zaraz znowu rzygnę...

Tonę...

1 | Skomentuj
Tonę
tak głęboko...
Tonę
tak przyjemnie...
Tonę
Oddycham
tak płytko...
Oddycham
nie...
Nie oddycham
Duszę się 
tak szybko...
Duszę się
tak szybko...
za szybko...
Ok...
Już...
Koniec...
Przestań...
Słyszysz..?
Przestań...
Pomóż...
Widzę jego smutne oczy.
Nie słyszy mnie.
Odprowadza wzrokiem moje ciało.
Półmartwe ciało.
Mnie.
A ja krzyczę.
Tonę.
Duszę się.
Idę na dno.
Krzyczę.
A on nie słyszy.
Nie słyszy mnie...
Już widzę jego łzy.
Jego słowa.
Samobójstwo.
Śmierć.
A najgorsze, że myśli,
że chciałam.
Nie słyszał.
Nie słyszał tonącego
"ja chcę żyć".
Nie słyszał...


"Żyli długo i szczęśliwie", a nawet samo "żyli długo" nie jest kiczowate. To najszlachetniejsza i wymagająca wielkiej odwagi rzecz, na jaką mogą się zdecydować dwie osoby".

3 | Skomentuj
"Fangirl" Rainbow Rowell
 Wren i Cath to siostry
 bliźniaczki „podobne” do siebie
 jak ogień i woda. Wren chce
 w życiu spróbować wszystkiego.
 Lubi imprezować, randkować
 i poznawać nowych ludzi. Cath
 woli siedzieć w ich wspólnym
 pokoju i pisać fanfiction do książki
, która zawładnęła całym jej
 światem. Jest fanką nastoletniego
 czarodzieja Simona Snowa. Wróć
! Jest Prawdziwą Fanką,
 która… ma swoich własnych
 fanów, bo pisze fanfiki o Simonie.
Mimo że tak różne, dziewczyny są
 nierozłączne.
Gdy bliźniaczki rozpoczynają
 naukę w college’u, ich drogi
 się rozchodzą – Wren nie chce już
 mieszkać z siostrą. Cath musi
 opuścić swój bezpieczny świat
 i stawić czoła rzeczywistości.
 Na swojej drodze spotyka Reagan
 (Cath prędzej dogadałaby się z
 Marsjaninem niż z nią) i wiecznie
 uśmiechniętego Levi’ego (czy on kiedyś
 zrozumie, co to jest przestrzeń osobista?)
 oraz panią profesor od kreatywnego pisania
 (która wszelkie fanfiki uważa za plagiaty).

„Fangirl” to opowieść o przyjaźni wbrew
 różnicom i o trudnej sztuce dojrzewania.
 To historia o ludziach, którzy kochają
 książki tak bardzo, że stają się one ich
 całym światem.


Ta książka mi się spodobała. To może zabrzmieć trochę dziwnie, ale podobało mi się, że ta książka trochę... przynudza? Ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jeśli takie istnieje. Na początku Cath wydawała się strasznie nudną i zamkniętą w sobie osobą. Potem doszło słowo dziwadło. Lecz pod koniec książki naprawdę ją polubiłam. Wren była mi dość obojętną osobą. Jednak Reagan od razu mi się spodobała. Sam jej sposób bycia mnie rozbrajał. Czytałam z uśmiechem na twarzy. A w dodatku, pojawiały się fragmenty z książki o Simonie oraz fanfik, który w rzeczywistości naprawdę pisały bliźniaczki Cath i Wren. To podniosło ocenę o tej autorce.

Książka dostaje ♥♥♥♥♥♥♥ (7)

A jak Wam się spodobała? Może macie zamiar ją przeczytać?
1 | Skomentuj
Nie mam czasu. Tak bym powiedziała, żeby się usprawiedliwić. Ale to moja wina. Gdybym chciała, posty pojawiałyby się regularnie. Więc wybaczcie, ale teraz i nie wiem na jak długi okres czasu, posty będą bardzo rzadko. Mam nadzieję, że zrozumiecie mój brak. Miłych dni wakacji!

"Drobna uwaga. Na pewno umrzecie."

5 | Skomentuj
Okładka książki Złodziejka książek
"Złodziejka książek"  Marcus Zusak
Liesel Meminger swoją pierwszą książkę kradnie podczas pogrzebu młodszego brata. To dzięki „Podręcznikowi grabarza” uczy się czytać i odkrywa moc słów. Później przyjdzie czas na kolejne książki: płonące na stosach nazistów, ukryte w biblioteczce żony burmistrza i wreszcie te własnoręcznie napisane… Ale Liesel żyje w niebezpiecznych czasach. Kiedy jej przybrana rodzina udziela schronienia Żydowi, świat dziewczynki zmienia się na zawsze…




Może zacznijmy od samego początku. Narratorem jest śmierć, co dodaje książce pewnego uroku. Opowiada o małej dziewczynce, Liesel, która trafia do rodziny zastępczej, Rosy i Hansa Hubermannów. Liesel jest miłą, sympatyczną postacią, która nie boi się wdać w bójkę i grać w nogę z chłopakami z ulicy. Hans to najlepszy tata, którego znałam. Siedział po nocach ucząc czytać. A w dodatku grał na akordeonie. Nie jest ślepy na cierpienie innych. Jednak to Rosa wdarła się do mego serca. Na pozór twarda i bezduszna kobieta. Ale pod tą strasznie grubą skorupą znajduje się czuła, kochająca i delikatna kobieta. I może właśnie to dostrzegł Hans, by wziąć ją za żonę. Rudy był zabawnym, ale mądrym chłopcem. Dodatkowo był zakochany w Liesel. Ale Żyd, Max, to prawdziwy cud. Miłość ,tak prawdziwa, jest nieosiągalna. A jednak. O nim NIGDY nie zapomnę. A to wszystko, przyjaźń, rodzina, szczęście. Na tle straszliwej wojny...
Moja ocena to... ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥  ( 11/10)


A co wy o niej sądzicie? Co czuliście po jej przeczytaniu? A może was do niej zachęciłam?

1000 wyświetleń!!!

2 | Skomentuj
Dziękuję kochani za to, że tak chętnie czytacie te moje wypociny :). Jestem przeogromnie szczęśliwa. Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać moje posty. DZIĘKUJĘ!!!

Goździk #4

3 | Skomentuj
Następnego dnia, przyszedłem do jej domu. Zadzwoniła do mnie, że nie ma z kim oglądać filmu. Słodkie. Otworzył jej ojciec. Facet w okularach, z gęstymi wąsami, gdzieniegdzie poprzeplatanymi srebrnymi niteczkami. Niższy ode mnie jakieś 10 centymetrów. Ubrany w szare spodenki i zieloną koszulkę z kołnierzykiem. Typowy, nadopiekuńczy rodzic. Ale on musi być nadopiekuńczy. 5 lat temu zmarła jego żona, a zarazem matka córek. Eveline była piękną kobietą. Widziałem ją na fotografiach w salonie. Długie, gęste blond włosy i głębokie, brązowe oczy. Mel jest jej klonem. Za to Zoe, starsza siostra mojej dziewczyny ( tak, przyznałem się), wdała się za ojcem. Ciemnobrązowe włosy i szare, metaliczne oczy, które, w porównaniu do ojca, tryskają szczęściem i energią. Oryginalna dziewczyna. Zawsze uśmiechnięta, cieszy się ze wszystkiego. Dobra, nie będę mydlić Wam oczu. Jest szurnięta. Raz zaczęła skakać z radości, gdy udało jej się zrobić nam herbatę. To już chyba o czymś świadczy.
- Dzień dobry, tato Mel - witam się z uśmiechem.
- Nick, tyle razy Ci mówiłem, że nie masz mnie tak nazywać. - mówi trochę zmęczony wpuszczając mnie do domu. Stajemy pod schodami na górę.
- Dobrze, panie Harrison. Przykro mi przez wczorajszą sytuację. Czy Mel już dobrze się czuje?
- Nie martw się, możesz do niej iść. Za chwilę możecie zejść po herbatę.
Wszedłem do pokoju. Pomarańczowo-niebieskie ściany jeszcze bardziej rozjaśniają pomieszczenie.
A delikatne rysy na panelach pokazują, że dziewczyna ciągle zmienia ułożenie mebli. Siedziała przy biurku, pisząc coś na laptopie. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Helo, my girl. Jak się czujesz? - podszedłem do fotela i przytuliłem ją od tyłu.
- O, cześć Nick. Już lepiej. - odwróciła się do mnie przodem i się uśmiechnęła. - Wiesz, że przyszedłeś tu na własne ryzyko. To "Mamma Mia" czy "Dirty dancing"?
- To niech będzie "Dirty dancing" - uśmiechnąłem się żartobliwie.

* * *
- Wybaczcie, że Wam przeszkadzam, dzieci, ale idziemy z Zoe na... zakupy...
- Och, tato. Czemu jeszcze nie potrafisz wypowiedzieć słowa "s t a n i k" - odezwała się, jak zawsze szczęśliwa córka. Spojrzeliśmy po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem. Byliśmy trochę otępieni po filmie, więc ucieszyliśmy się, że dom będzie pusty.
- A kiedy wrócicie? - teraz odezwał  się głos Melanie.
- Znasz swoją siostrę. Już jesteśmy przy kasie, ale jednak zauważa, że coś jej się nie podoba. Więc wrócimy... Kiedyś na pewno. - uśmiechnął się do córek i wyszedł z pokoju. Mel wyciągnęła się na łóżku, a później sturlała się na podłogę. Oparła łokcie na stelażu łóżka i spojrzała na mnie pytająco. Wyglądała tak ślicznie. Blond włosy opadały na ramiona, tworząc delikatne fale. Jej brązowe oczy, niczym kakao, wylewały na mnie swój rozkoszny wzrok. A małe, malinowe usta wygięły się w uśmiech. Ale dostrzegłem ranę koło ucha. To pewnie od wczorajszego upadku. Biedactwo. Schyliłem się do niej i pocałowałem w obdarcie. Poczułem u niej lekki dreszcz zaskoczenia, ale też rozkoszy. Czując, że sprawia jej to przyjemność, przeszedłem powoli trochę dalej, na skroń, i zatrzymałem tam usta. Miała zamknięte oczy i uśmiechała się. Zjechałem na kość policzkową i wreszcie na usta. Całowaliśmy się powoli, delikatnie. Wargi były niczym płatki róż stukające się na wietrze. Albo jak zakochane motyle. Podobało mi się. Wtedy ona przyspieszyła tempo. Przypadkowo uderzyła zębami w moje, ale tylko się uśmiechnąłem.Włożyła dłoń w moje włosy i masowała skórę. Pociągnęła za końcówki, na co jeszcze szerzej się uśmiechnąłem. Już miałem przenieść ją z powrotem na łóżko, gdy otworzyły się drzwi.
- Mel, wiesz może, gdzie jest mój... och, przepraszam. Wiesz może, gdzie jest mój portfel? - spytał trochę zawstydzony tata. Ale nie patrzył na nią, tylko piorunował mnie wzrokiem. Myślałem, że wypali mi dziurę w głowie.
- Tato, masz go w kieszeni. - odparła trochę zirytowana dziewczyna. - Zrobiłeś to specjalnie, prawda!? - teraz była już zła na ojca. - Nie potrafisz zostawić mnie w domu, ze świadomością, że jest tu chłopak.
- Ależ skarbie. To nie tak.
- Jedź już na te zakupy...
Mężczyzna spojrzał teraz na mnie nie ze złością, a z próbą wymuszenia u mnie pomocy. Widząc, że nic nie zrobię, wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszeliśmy turkot odjeżdżającego samochodu. Znów się przybliżyłem i spróbowałem ją pocałować, ale zakryła mi usta ręką.
- Nie, Nick. On wszystko zniszczył. To już nie będzie to samo.
- Ale możemy spróbować...
- Nie. Lepiej chodźmy zrobić coś na lunch.
- Nie jestem głodny.
- Nick! Nie rozumiesz, że nie mam teraz ochoty!? - wstała z podłogi i zeszła na dół. Skierowałem się za nią, do kuchni. Wyciągała składniki z lodówki. Zaczęła kroić chleb dość dużym nożem.
- Mel. Wiem, że jesteś zła, ale to nie będzie ostatni raz.
- Skąd wiesz, bałwanie! Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale wiem, że nic nie jest pewne! Nawet jutro nie jest pewne! Moja zdrowa matka zmarła przez głupiego kleszcza! Bo byliśmy na wycieczce w lesie! Bo chciałam mieć zieloną szyszkę! Bo ona musiała wspinać się po drzewach! I teraz myślisz sobie, że kur*a wszystko będzie dobrze!
- Nie moja wina, że matka ci zmarła!
- Tu nie chodzi o moją matkę!
- To o co!?
- A może o to, że jesteś skończonym idiotą!
- Mel! Przed chwilą się całowaliśmy! Pierwszy raz!
- I ostatni!
- Że co, kur*a!?
- Zrywam z tobą!
- Nie możesz!
- Mogę! Wy****dalaj stąd!
- Dobrze! Świetnie! JA ściągnąłbym CI gwiazdkę z nieba, a TY odpłacasz mi takim czymś!?
- Coś powiedziałam! - wściekły skierowałem się w kierunku drzwi. Dotknąłem klamki, a tóż obok mnie przeleciał nóż.
- Masz rację. Lepiej będzie, jak ze sobą zerwiemy - powiedziałem i wyszedłem z domu.

Ulubieńcy czerwca

2 | Skomentuj
Witajcie moi drodzy! Dziś przychodzę do Was z ulubieńcami. Jak ten czas szybko leci...

Wrap up
W tym miesiącu przeczytałam 5 książek. 
"Fangirl" Rainbow Rowell
Świetna, młodzieżowa i lekka książka na chwilę oddechu. Szybko i mile się ją czyta, nietuzinkowi bohaterowie oraz świat fanfików. 
"Złodziejka książek" Markus Zusak
Książka stała się jedną z moich ulubionych! Miłość do książek na tle wojny i wielkiej przyjaźni...
"Wierna" Veronica Roth
Kolejne potyczki bohaterów z odrzuceniem i buntem. Ale, czy nikt za to nie zapłaci?
"Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman
Wielka porażka. Dobry pomysł, ale co do napisania...
"Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman
Lekka i przyjemna książka. Idealna na wakacje.

Stosik

To tylko tyle. Książki :). Mam nadzieję, że ten post dostanie taki sam odzew jak poprzedni. Bardzo Wam za to dziękuję!
P.S.  Teraz posty mogą pojawiać się o wiele rzadziej. Ale będę wstawiać coś, gdy tylko będę mogła! Wybaczycie mi, prawda?

"Moim zdaniem płaczemy po to, aby uwolnić naszą zwierzęcą część, nie tracąc człowieczeństwa."

4 | Skomentuj
"Zbuntowana" Veronica Roth

Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość, Serdeczność.

Na te pięć frakcji podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest Niezgodny i musi być wyeliminowany…

Jeden wybór może cię zmienić.

Jeden wybór może cię zniszczyć.

Wybór Tris zburzył jej świat, ale i połączył z Nieustraszonym Cztery. Jego uczucie pomaga przetrwać jej wśród krwawej walki frakcji. Tylko on rozumie jej rozpacz. I tylko on zna jej tajemnicę… Konflikt frakcji zmienia się w wojnę. Wśród Nieustraszonych szerzy się zdrada. A Tris staje przed kolejnym wyborem. Czy zaryzykuje wszystko, żeby ocalić tych, których kocha?

Tom 2 jest gorszy od 1. Bohaterowie mnie denerwowali. To, że Tris ciągle chce się zabić. To, że Tobias jest dla niej dodatkowym utrapieniem. I te ich kłótnie...
No, ale jednak coś musiało mi się spodobać...

Częste zmiany akcji i pewien rozdział uratował ją przed totalnym skompromitowaniem.Otóż była to scena [SPOILER], gdy Tris szła na śmierć, a Tobias tak bardzo chciał się z nią spotkać... No i ta udawana śmierć. [KONIEC]. Wiem, że to dla niektórych może wydawać się nudne i oklepane, ale mnie NAPRAWDĘ wzruszyło.

Tom 2 dostaje ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ (7)

A co Wy o niej sądzicie? Zamierzacie przeczytać? Do następnego!

"Nad chmurami" Prolog

3 | Skomentuj
Nie wiem jak, nie wiem po co i nie wiem dlaczego mnie wybrano. Tą niepozorną, nieśmiałą Lack. Byłam pewna jutra, nie spodziewałam się zmian. Nie lubiłam zmian. Ale z biegiem czasu, musiałam się do nich przyzwyczaić. Pojawiały się coraz częściej, a ja za nimi nie nadążałam. Musiałam przyzwyczaić się do kłamstwa, samotności. Łez. I do tęsknoty. Szybko musiałam stać się odpowiedzialna. Dorosła. Uczyć się lekceważyć ból. Fizyczny i psychiczny. Nie bać się śmierci. I być odważną. Aż nazbyt odważną...

To był prawdziwy wyczyn

6 | Skomentuj
Cześć wszystkim. Ostatnio pisałam wypracowanie "To był prawdziwy wyczyn". Na 2 godzinach języka polskiego mieliśmy napisać tekst o tym temacie. Co Wy o nim sądzicie? Nie bójcie się krytyki, bo właśnie ona czyni mnie coraz lepszą. Miłego czytania!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   Znów uciekaliśmy przed glinami. Obrabowanie banku? Bułka z masłem. Gdybyśmy chcieli, nawet nie musieliby nas gonić. Ale John i Katie uwielbiają ter\n ryk syreny! A ja uwielbiam tę adrenalinę!
- Patrick, dolej trochę wina do mego kieliszka - Alice już świętowała udaną kradzież.
- Alice, wypiłaś już całą butelkę... - odparł Patrick. Wszyscy wiedzieli, że są parą. Jednak "zakochana para" wypierała to przy każdym kroku.
- Matt! Doganiają nas! - zwrócił się do mnie zdenerwowany John.
- Skręć w tamtą uliczkę...
- Nie zmieścimy się.
- Jedź.
- Ale...
- Jedź!!!

 * * *

- Proszę położyć dłonie za głowę...
- Nie zmieściliśmy się? - spytałem Johna. Ten nie odpowiadał. - John? - Powoli wstając, szukałem go wzrokiem koło policji. Odwróciłem się do wozu. Był zmasakrowany po stronie kierowcy. Widziałem go na siedzeniu. - John!
- Proszę się nie ruszać! - zawołał na mnie policjant. Nie słuchałem go. Podbiegłem do chłopaka. Miał ranę na głowie. Wyglądał, jakby spał. Wiedziałem, że nie żyje. Nagle przypomniałem sobie o pozostałych. Ujrzałem, jak wyciągają Katie. Była nieprzytomna.
- Katie! - podbiegłem do dziewczyny. - Czy... Czy...
- Tak, żyje - odpowiedział inny policjant. Usłyszałem krzyk Alice. Odwróciłem się w stronę dźwięku. Kompletnie pijana, trzymała na kolanach Patricka. Podbiegłem do nich.
- Alice...
- Matt! - krzyknęła żałośnie. - On... On... Mat... - zawyła, jakby ściągali z niej skórę lub palili żywcem. Przytuliła go. Właściwie jego martwe ciało. Nic nie mogłem zrobić. Żadnego ruchu. Żadnego dźwięku. Żadnego oddechu. Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęły spływać łzy...

* * * 

- To był prawdziwy wyczyn! - podszedł do nas pielęgniarz. Mówili, że zrobi nam badania. - Jednej nocy obrabić bank, uciekać przed policją, mieć wypadek, zabić dwoje przyjaciół i wsadzić na wózek koleżankę...
- Dziękuję za współczucie - odrzekłem pełny żalu. Alice od wypadku nic nie powiedziała. Wiem, że mnie o to obwinia. I ma rację. To moja wina. Nadal myślę, że to fikcja. Surrealizm. Bo to nie mogło się stać. To tylko sen! Sen! Prawda?

* * *

- Hej, Katie. Jak się czujesz?
- Jest Ok. Ale... mam sparaliżowane nogi - rozmawiałem z nią przez Skype'a. Zadzwoniłem od razu, kiedy się dowiedziałem, że wreszcie się obudziła.
- Ale... będziesz mogła chodzić? - spojrzałem na nią pytająco. Chwilę na mnie patrzyła.Ujrzałem łzy. Szybko odwróciła głowę.
- Muszę kończyć - szepnęła i się rozłączyła. To była moja wina. Wstałem z krzesła i poszedłem do sypialni. Teraz zajmuje ją Alice. Wziąłem ją do siebie. Mieszkała z Patrickiem. Za dużo wspomnień. Zabiłaby się. Wszedłem do pokoju. Leżała na łóżku wpatrzona w sufit. Nie robiła nic od tygodnia. Nie mogłem na to patrzeć. Musiałem podnieść ją na nogi.
- Alice...
- Wyjdź stąd...
- Mi też jest z tym ciężko...
- Zabiłeś ich! - podniosła się z łóżka. - To wszystko przez ciebie! Mogliby tu być! Razem z nami!
- Myślisz, że się nie obwiniam!? - spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Widziałem, że nogi się pod nią uginają.
- Przepraszam - podszedłem do niej i ją przytuliłem. - Przepraszam...
- Ja go kochałam...

* * *

   Nie umiem się z tym pogodzić. Nie umiem. Alice codziennie chodzi do Katie. Planują razem zamieszkać, aż sąd zadecyduje, co z nami będzie. Jeszcze czasami słyszę w nocy, jak płacze. To wszystko przeze mnie, Nie umiem z tym żyć. Więc wiem, co zrobić, by już nie musieć umieć.

* * *

   Już dzwoniłem do Katie. Kazałem jej wspierać Alice. Wie, co chcę zrobić. Pozwoliła mi.
   W sklepie kupiłem gruby sznur i haki. Rano zrobiłem konstrukcję. Uważałem, że jest to normalny dzień. Zrobiłem śniadanie, wyszedłem na miasto, zjadłem obiad, pospacerowałem po parku. Wróciłem wieczorem. Ustawiłem krzesło pod konstrukcją. Ubrałem swoje ulubione jeansy i koszule w kratę. Zdjąłem skarpetki. Stanąłem na krześle i założyłem sznur na szyi. Oparty byłem już tylko na palcach.
- To był prawdziwy wyczyn - pomyślałem i sznur się zacisnął...

* * *

   Mieszkałem na parterze, więc Katie mogła wjechać do mieszkania. Widziałem, jak Alice błagała Katie, by z nią do mnie poszła. Dziewczyna wiedziała, co się święci.
   Alice otworzyła drzwi mego mieszkania. Nadal miała klucze. Słyszałem, jak mnie wołała. Ale już nie mogłem jej przywitać. Myśląc, że śpię, weszła do sypialni. Nie lubiłem tego pokoju. Później kroczyła wąskim korytarzem do salonu. Weszła do pomieszczenia, spojrzała na ciało i zemdlała...
Katie wiedziała, co się święci.

"Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba."

4 | Skomentuj
"Hobbit" J.R.R. Tolkien
 Pierwsza książka Tolkiena zdobyła tak ogromną popularność, że dziś trudno wręcz spotkać kogoś, kto nie słyszałby o hobbitach. Od 1937 roku jest nieprzerwanie wznawiana na całym świecie.Tolkien napisał ją dla swoich dzieci, ale stała się klasyką i wstępem do Władcy Pierścieni.To właśnie w Hobbicie Tolkien po raz pierwszy odmalował wypełnioną przez smoki, czarodziei i magiczne przedmioty krainę, którą przemierzają niezwykli bohaterowie w odwiecznej walce dobra ze złem.Hobbit to opowieść o niezwykłej podróży podjętej przez krasnoludy, które wyruszają wykraść strzeżone przez smoka złoto. Ich nieoczekiwanym partnerem staje hobbit Bilbo Baggins. Bilbo, jak wszyscy hobbici, bardzo sobie ceni dobre jedzenie, spokój i wygodę, ale jego udziałem staje się wielka przygoda...




Jest to moja lektura szkolna. A jak to bywa z lekturami, za diabła nie chciałam jej przeczytać. Odpychałam się nogami i rękami tylko by do niej nie zajrzeć. I po co Jula, po co...?

Książka jest świetna. Jedna z lepszych lektur, które przeczytałam. Po długim czasie czytania poważniejszych książek, niż fantastyka, znów mogłam powrócić do pięknego świata niestworzonych stworków, smoków, ale także niebezpieczeństwa.

Nasz Bilbo Baggins jest postacią, która długo zostanie w moim sercu. Miły, uprzejmy, a spóźna, również odważny i poświęcał się dla krasnoludów. Idealny hobbit :)
Krasnoludy to pełne odwagi i szczęścia istoty. Przezabawne, lecz także pełne miłości i ducha walki. Jednak, gdy... [SPOILER] Fili i Kili zmarli obraniając Thorina, dowiedziałam się, że to właśnie ich kochałam najbardziej [ KONIEC ]
Więc ta książka dostaje ode mnie ♥♥♥♥♥♥♥♥ [8]

A co Wy o niej sądzicie?

Ulubieńcy maja

11 | Skomentuj
Witajcie, moi mili. I znowu ulubieńcy... Jak ten czas szybko leci :). W tych postach zajdą małe zmiany. Po pierwsze, będę pokazywać książki, które przeczytałam i pisać krótką opinię. Po drugie, czasami będą pojawiać się filmy. A po trzecie, znajdą się tutaj ulubione wiersze miesiąca. To zaczynamy :)

Wrap up

W maju przeczytałam 3 książki. Nie jestem z siebie do końca zadowolona, chociaż zawsze coś. 
"Hobbit" J.R.R. Tolkien
To moja lektura szkolna. Z początku, nie wiedzieć czemu, odpychałam się rękami i nogami, tylko by jej nie czytać. Ale, po kilku rozdziałach... spodobała mi się :)  
"Marsjanin" Andy Weir
Był totalnym zaskoczeniem. Bardzo chciałam go przeczytać. Ale... czy jest on dla mnie? Czy się nie zawiodę? A jednak. To była jedna z najlepszych książek, które przeczytałam. Recenzja tutaj.
"Zbuntowana" Veronica Roth
Bardzo ciekawa książka, choć troszkę gorsza od pierwszej części. Jednak, czy ja potrafię powiedzieć złe słowo na twórczość mojej ulubionej autorki? :D


Filmy

Tutaj znajdzie się tylko jeden film, a mianowicie Dirty dancing.
Świetny film, pełny tańca, miłości i... musicie dowiedzieć się sami :)
Jeden z moich ulubionych filmów!!!

Wiersze
  
W tym miesiącu oczarowały mnie dwa wiersze.



 Smutno mi, Boże! - Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
Przede mną gasisz w lazurowéj wodzie
Gwiazdę ognistą...
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże!

Jak puste kłosy, z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski...
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!

Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!

Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!


Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom;
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił popiołom...
Więc że mieć będę niespokojne łoże,
Smutno mi, Boże!

Kazano w kraju niewinnéj dziecinie
Modlić się za mnie co dzień... a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie...
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi, Boże!

Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w siebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący - marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi, Boże!

Pisałem o zachodzie słońca, na
morzu przed Aleksandrią.

     "Hymn" Juliusz Słowacki





Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...

*
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...

*
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...

*
Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi, Panie...

*
Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...

*
Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojéj...
Tęskno mi, Panie...
 "Moja piosnka II" Cyprian Kamil Norwid

I to by było na tyle. A jacy są Wasi ulubieńcy? Może coś już czytaliście z mojej listy? Do następnego! I

Nadzieja matką głupich

9 | Skomentuj
Nadzieja matką głupich - mówisz. 
Lecz wśród strzałów,  krwi. 
Śmierci.
Nadzieja ich jedyną matką. 

Bo by walczyć - tylko karabin. 
Ale by zwyciężyć - aż nadzieja. 
I szczęście. 

Przeklinają moje imię.
Szloch, krzyk, tęsknota 
wirują wokół mnie.

Jak huragan 
niszczę miłość. 

Przedziewam ich szlachetne serca
Włócznią Śmierci.
I unoszę ku niebu.
Jak tchórz. 

Zazwyczaj nie widzę ich twarzy.
Ale czasami, odwracają się z góry
i mówią cichutkie "dziękuję".

Nadzieja matką głupich - mówisz.
Ale teraz ja jestem ich jedyną nadzieją...


LBA

6 | Skomentuj
Zostałam nominowana do LBA przez Ade Coc z  Kartka papieru.  
Dzięki Ada :D. No dobra. Zaczynamy.

1. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?

Tak na prawdę, to tata mnie zachęcił :).  Po zajęciu pierwszego miejsca w konkursie wojewódzkim "Zawdzięczamy niepodległość...", powiedział, że skoro odkryłam w sobie talent pisarski, to mam spróbować pisać swojego bloga. Dziękuję, tato!

2. Jaki masz ulubiony blog?

Nie mam :) Lubię wszystkie, które obserwuję.

3. Jakiej muzyki słuchasz?

Wszystkiego po trochu, choć głównie P!nk.

4. Uprawiasz jakieś sporty?

Od 8 lat należę do zespołu tanecznego. I ♥ FOLK

5. Masz rodzeństwo?

Tak, mojego brata Mateusza. Jestem starsza o 3 lata :)

6. Ulubiona książka?

Ojejku... a można wymienić kilka?
"Niezgodna" Veronica Roth
"Marsjanin" Andy Weir
"W sidłach anoreksji" Heidi Hassenmuller

7. W co wierzysz?

Chrześcijaństwo. Nie ma takiego jak Jezus!

8. Jakie jest twoje największe marzenie?

Zostać pisarką :) Albo psychiatrą.

9. Czy twoje otoczenie wie, że prowadzisz bloga?

Mała część.

10. Cieszysz się, kiedy widzisz, że przybył nowy komentarz?

Przeogromnie.

11. Masz jakiś dziwny nawyk? Jaki?

W samochodzie zawsze muszę mieć zapięte pasy, nawet jak samochód stoi. I w łazience w domu kultury zawsze muszę spuścić mydło do śmietnika :) ( mydelniczka wisi zaraz nad śmietnikiem)


To ja nominuję:
http://porzeczkowysorbet.blogspot.com/
http://skrzydlo-kruka.blogspot.com/
http://lovemeanywaypl.blogspot.com/
http://academie-mirandel.blogspot.com/

A oto pytania:
1 .Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?
2. Jakiej muzyki słuchasz?
3. Uprawiasz jakieś sporty?
4. Ulubiona książka?
5. Jakie jest twoje największe marzenie?
6. Czym wyróżniasz się w tłumie?
7. Jak reagują twoi znajomi na opowiadanie wrażeń po przeczytaniu książki, dodaniu nowego posta?
8. Twoje hobby?
9. Czytasz jedną czy kilka książek naraz? Co, według Ciebie, jest korzystniejsze?
10. Jakieś plany na wakacje?

Gożdzik #3

6 | Skomentuj
- Zatrzymaj się...
- Co?
- Zatrzymaj się!
Zaniepokojony zjechałem na pusty chodnik. Zdjęła kask i powoli zeszła z motoru. Usiadła na ziemi po turecku i i oparła głowę na dłoniach, głęboko oddychając. Nie wyglądało to dobrze.
- Mel... Wszystko OK?
Odpowiedziała twierdząco, kiwając głową. Zeszedłem z motoru i kucnąłem koło niej. Jednak ta nagle wstała i, potykając się o cegły w chodniku, usiadła na pojeździe i założyła kask.
- Jedziemy? - spytała jakby nigdy nic.
- Może... zawieźć cię do domu?
- Po co?
- Przecież...
- Nic się nie stało.
- Ale...
- Oj, jedź już.

* * *

- Myślałeś kiedyś - zaczęła do mnie mówić. Siedzieliśmy na skraju lasu, jakieś 20 kilometrów od miasta. Mieliśmy pojechać do parku, ale po 2 godzinach niezdecydowania Mel, błąkając się i krążąc w kółko, wylądowaliśmy tutaj. Ale może to lepiej? Przed sobą widzisz uschnięte trawy i delikatne maki czerwieniejące się jeszcze bardziej na tle zachodzącego słońca. Z tyłu czujesz obecność drzew ozdobionych w soczyste liście i ostre igły. A pomiędzy nimi, wracające do gniazd, ptaki. Na fioletowym niebie, pierwsze kropki zaczynają obserwować twoje wieczorne działania. I rozgrzewający się księżyc. Czyż to nie piękne?
- O czym? - spytałem rozmarzony przez nastrój.
- Myślałeś kiedyś, jak umrzesz? Bo wiesz... Można ze starości, można przez wypadek...
- Mel...
- Przez chorobę...
- Ty? Pełna życia, szalona Mel? Ty myślisz o śmierci?
- Zamknij jadaczkę. Przerywasz moje przemówienie życia. - spojrzałem na nią z rozbawieniem. Ale ona była bardzo poważna.- Słyszałeś o suchym utonięciu?
- Nie...
- Podczas kąpieli w basenie czy w jeziorze, możesz połknąć trochę wody. Ona może powędrować do płuc. Jesteś zmęczony, słaby, trudno ci oddychać, czujesz ból w klatce piersiowej. Ze zmęczenia idziesz spać. A twój organizm się topi. I umierasz we własnym łóżku...
- To głupie, Mel. - widziałem jej rozczarowanie. Po dłuższej chwili, spytała:
- Jutro idę na koncert tych młodych kapeli. Może pójdziesz ze mną?

* * *

Staliśmy w środku tłumu, przed niewielką sceną. Młode zespoły, zazwyczaj rockowe, grały pierwszy raz światu ich piosenki. Podobało mi się. Kamp, Die or life, I gra gitara. To niektóre z zapamiętanych. Od dawna marzyłem o założeniu własnej kapeli. Nawet miałem już wymyśloną nazwę. I do not know. Tylko było kilka problemów:
1. Nie umiem śpiewać.
2. Nie umiem grać na żadnym instrumencie.
3. Moi przyjaciele już są w zespołach.
Ale to nie wykluczało chęci słuchania innych. Bawiłem się uśmiechnięty od ucha do ucha, nucąc refreny piosenek i wystukując rytm, jeśli już w ogóle raczył się pojawić, w bok uda. Jednak w połowie zabawy, Mel o sobie przypomniała:
- Może... już pójdziemy? - spojrzałem na nią zaskoczony. Tu jest przecież tak fajnie, a ona chce już iść!?
- Proszę, nie... - po moich słowach zaczęła kaszleć. Zdarzało się to często od pierwszego spotkania.- Jeszcze bardziej się przeziębiłaś? Mówiłem, żebyś wzięła bluzę.
- To nie przeziębienie. Już tak po prostu mam. - uśmiechała się, przekrzykując tłum, żebym coś usłyszał.
- A może masz astmę? - zasugerowałem.
- Nie wiem...
- Powinnaś to sprawdzić.
- Tata już mnie zapisał na wizytę - po tym uśmiechnąłem się i bawiłem się dalej. Po dłuższej chwili, znów mnie spytała:
- Nick, chodźmy już. Trochę tu duszno.
- Mel, prooooooooooooszęęęęęęęęęęęę. Jeszcze chwila.
- Nick...
- Mel...
- No dobrze.
Szczęśliwy, że jeszcze zostajemy, śpiewałem, krzyczałem, klaskałem, gwizdałem i tańczyłem jak największa fanka. Ludzie wokół mnie, śmiali się z moich czynów. Ale co tam ludzie. Ważny jest rock! Rock and roll! Nie... To już za dużo. Nagle straciłem Mel z oczu. A raczej nie. Z mojej wysokości, bo upadła na posadzkę, popychając kilka osób. Patrzyłem na nią przez chwilę, zanim zaczaiłem, co się stało. Mel, w takim momencie!? Podniosłem ją z ziemi i wyszedłem z tłumu. Straciła przytomność. Położyłem ją na ławce, zdjąłem bluzę i położyłem pod głowę, a nogi oparłem na szczebelkach. Po chwili się obudziła i usiadła na ławce, lecz prawie z niej spadła.
- Teraz muszę zawieźć cię do domu.

W życiu...

4 | Skomentuj

W życiu...
Da się nie patrzeć,
Da się nie słuchać,
Da się nie czuć,
Da się nie smakować,
Da się nie wąchać,
Da się nie pływać,
Da się nie latać,
Da się nie chodzić,
Da się nie pełzać,
Da się nie spać,
Da się nie budzić,
Da się nie mieszkać,
Da się nie podróżować,
Da się nie ufać,
Da się nie przyjaźnić,
Da się nie marzyć,
Da się nie być,
Da się nie umierać,
Da się nie płakać,
Da się nie cieszyć,
Da się nie żyć...
Ale...
Nie da się nie kochać...

[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko, co napiszesz, nadajemy na żywo na cały świat. [12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.).

4 | Skomentuj
"Marsjanin" Andy Weir 
 Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.

Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!

Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…

Nigdy jeszcze nie czytałam tego typu książki. Słyszałam dobre opinie, lecz myślałam "czy to na pewno dla mnie?" Ale wiecie co? Ta powieść jest strzałą w dziesiątkę! A nawet lepiej. Jest nie z tej Ziemi ( z Marsa, hihhi :D )! Zaskakująca akcja, niepowtarzalny bohater. Bardzo bałam się, że nie spodoba mi się zakończenie. Ale ono było najlepsze. Więc moja ocena:
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ (10)
WSZYSTKIM GORĄCO POLECAM!!!

Goździk #2

5 | Skomentuj
Od: Mel
Ale już dzisiaj? Nie za szybko?
Ja:
A czemu nie? To gdzie się spotkamy?
Od: Mel
Hola, hola, kto tu powiedział, że się spotkamy. Nawet Cię nie znam.
Ja:
Skoro mnie nie znasz, to po co pokazałaś, gdzie mieszkasz? :)
Od: Mel
Ugh... robię to tylko po to, byś się zamknął. Pod ratuszem o 13.
Ja:
Będę na czas :)


Mam jeszcze dwie godziny do spotkania. Co ja będę robił przez tyle czasu!? No, mogę zagrać w nogę z chłopakami, ale będę musiał pilnować czasu. No i właściwie jest za gorąco.
Wstałem z kanapy i zeszedłem na dół, do kuchni. Chwile szperając w lodówce, odszedłem od niej z pustymi rękami. Wszedłem przez duży łuk do beżowego salonu i usiadłem na naszej jakże wygodnej, brązowej kanapie. Długo nie myśląc, włączyłem telewizor. Telenowela, telenowela, mango, telenowela, tandetny serial z lat 70-tych, bajki dla dzieci, telenowela, telenowela... Czy w telewizji w godzinach przedpołudniowych muszą lecieć programy dla samotnych matek i starych panien!? Wreszcie! Sport! Piłka ręczna. Mam zajęcie na te dwie godziny...

 - Halo..? - odebrałem zaspany.
- Gdzie do cholery jesteś!? Miałeś być o trzynastej! Jasne, "będę na czas"!
- Hmm... Kto mówi..?
- Kto mówi!? Mel, dupku! Sam chciałeś się umówić, a teraz wystawiasz mnie do wiatru!
- Mel? Ja pierdzielę... Zaraz będę!
- Mam Cię w dupie...

Długo się nie zastanawiając, od razu wybiegłem z domu. Wskoczyłem na mój motor ( dostałem na szesnaste urodziny) i pojechałem zaraz pod ratusz. Zajęło mi to około 5 minut. Mój kochany motorek...

- Mel! Zaczekaj! - zacząłem wołać, gdy ją zobaczyłem. Na moje słowa odwróciła się i uśmiechnęła.
- No, już myślałam, że nie przyjdziesz...
- Przepraszam... Zasnąłem.
- Jestem na Ciebie zła, ale może zadowoli Cię fakt, że jeszcze nigdy nie jechałam na motorze- spojrzała na pojazd i szeroko się uśmiechnęła. Zaśmiałem się i spojrzałem na mój motorek. Znów uratował mnie z opresji. Był tylko jeden problem... Nie miałem drugiego kasku.
- Mel? Nie mam drugiego...
- Ej koleś! - odwróciła się i zaczęła wołać na jakiegoś motocyklistę. Miał mnóstwo tatuaży, a ubrany był w skórę. Wyglądał tak, jakby był z jakiegoś gangu...
- Co chcesz maleńka? - ten zsiadł z motoru, trzymając kask, i podszedł do Mel. Uśmiechał się do niej, coraz bardziej się do niej przysuwając. Zboczeniec.
- Kocham twardzieli... - ten się do niej jeszcze bardziej przysunął. Stałem jak wryty. Zbliżali się do siebie, gdy nagle Mel kopnęła go w krocze i zabrała kask. Odwróciła się i zaczęła biec w moją stronę. - Odpalaj motor!!! - Wskoczyłem na mego rumaka, założyłem w pośpiechu kask i odpaliłem motor. Ta z lekkimi trudnościami na niego wsiadła, złapała mnie za brzuch i kazała jechać. Gangster już dawno się otrząsnął i w ostatniej sekundzie zdążyliśmy mu uciec. Słyszałem jeszcze chwilę jak na nas krzyczał. Usłyszałem cichy śmiech Mel.
- Udało nam się - powiedziała i ścisnęła mnie mocniej.
- Gdzie jedziemy?
- Nie wiem...
- Do parku?
- Zatrzymaj się...
- Co?
- Zatrzymaj się!

"Jeżeli dadzą ci papier w linie, pisz w poprzek.

8 | Skomentuj
"Nostalgia anioła" Alice Sebold

Debiut powieściowy młodej amerykańskiej pisarki.
 Błyskotliwa, wzbudzająca ogromne emocje powieść
 o życiu i śmierci, radości i smutku, przebaczeniu
 i zemście, a także o miłości, gojeniu duszy
 i zapominaniu. Książka, która wstrząsnęła milionami
 ludzi na całym świecie. Narratorką opowieści
 jest czternastoletnia Susie Salmon, która przemawia
 do czytelnika z nieba. Zgwałcona i zamordowana
 przez miłego sąsiada, a zarazem seryjnego gwałciciela,
 obserwuje życie na Ziemi, które toczy się
 już bez jej udziału: przyjaciół i rodzinę nietracących
 nadziei, że zostanie kiedyś odnaleziona, młodszego
 braciszka starającego się zrozumieć znaczenie słowa
 „odeszła”, zabójcę zacierającego ślady zbrodni
 i policję prowadzącą poszukiwania. Zwiedza
 niezwykłe miejsce zwane niebem bezmiernym,
w którym się znajduje, gdzie każde jej życzenie zostaje
 natychmiast spełnione,
z wyjątkiem jednego – możliwości powrotu do ludzi,
 których kocha.







Sięgnęłam po książkę pełna nadziei. I się nie zawiodłam. Opowiada w dość wolnym tempie, niby coś się  dzieje, ale tak właściwie, prawie nic. Jednak mimo powolnej akcji, jest to ciekawy utwór. Podobała mi się postać głównej bohaterki, Susie. Dobrze wykreowana, doskonale opisuje uczucia swoje i innych. Z resztą postaci jest tak samo. Niektórych momentów nie zrozumiałam do końca, ale może to przez to, że czytałam zaraz przed snem :D. Polecam wszystkim gorąco!
Moja ocena: ♥♥♥♥♥♥♥♥ 8/10

A co Wy o niej sądzicie? Może macie ją na swojej "liście czytelniczej"? Do następnego!

Oceanie łez i smutków

9 | Skomentuj
I co powiesz
Niebo?
Oceanie łez 
i smutków. 
O czym zaśpiewasz? 
O marzeniach?
Szczęściu? 
Miłości? 
A co potem?
Znów 
zasłonisz się chmurami.
Schowasz się 
przed światem.
Wszyscy.
Nawet ja.
Marzymy.
By być takim jak ty.
Marzymy.
A ty?
Zamykasz się 
ze swoimi problemami.
Wyimaginowanymi problemami.
I płaczesz. 
Ale przestań. 
Pokaż twarz.
Rany.
I ślady po łzach. 
Wyciągnij dłoń. 
I żyj.
Jak wcześniej.
I nie rób tego więcej. 
Oceanie smutków 
i łez. 
Księżyc nadal Cię kocha.
Bez chmur. 
I bez gwiazd.


Wiersze mojego dzieciństwa

2 | Skomentuj
 Cześć kochani! Ostatnio byłam u mojej Babci, a ona, czegoś szukając, znalazła kartkę. Ale nie myślcie, że to była zwykła kartka. O nie... Tam było coś napisane. Ale co? Mój wierszyk, który wymyśliłam, gdy miałam 7 lat. I wtedy wszyscy odkryliśmy, że już w dzieciństwie rwałam się w stronę poezji :). A oto on:

Czasami słyszę przykre słowa,
że ze mnie kapuściana głowa.
Ale nie wiele o to dbam,
bo kapuściany humor mam.

Jestem wesoła kapusta.
Głowa pełna, nie pusta.
Głowę mam liśćmi zapełnioną,
więc oczywiście,
więc oczywiście
w niej zielono.

Na pewno nie zapłaczę,
gdy zrobią ze mnie kapuśniaczek.
I tak mnie zakwaszą, śmieję się,
w kwaśnym humorze żyć jest źle.
 
Jestem wesoła kapusta.
Głowa pełna, nie pusta.
Głowę mam liśćmi zapełnioną,
więc oczywiście,
więc oczywiście
w niej zielono.
 
Piszcie, czy spodobał się Wam wierszyk siedmioletniej Julki. Babcia mówiła, że na pewno tych dzieł jest więcej :D. Czekam na wasze komentarze. D.N.!

Ulubieńcy marca

3 | Skomentuj
I oto nasi (moi) ulubieńcy :) A co was zaintrygowało w tym miesiącu? Chcecie osobną recenzję któryś z książek? Do następnego!!!

Książki
 
Filmy  



Muzyka
P!nk- Just Give Me a Reason
Christina Perri - A Thousand Years

"Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą."

4 | Skomentuj
"Niezgodna" Veronica Roth

 Jeden wybór może cię zmienić...
Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.
Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...
Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.
Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami.
A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.
  

Zacznijmy od początku. Wita nas cicha, spokojna Altruistka, Beatrice. Opowiada o jej życiu, frakcji. Aż nadchodzi dzień testu przynależności... Później staje przed wielkim wyborem. Zostać w swojej frakcji, z rodziną, czy pokazać światu jej prawdziwe oblicze. Lecz czy to nie jest niebezpieczne?

No co tu powiedzieć... Książka mnie oczarowała! ZAKOCHAŁAM się w niej :).  Do jej przeczytania zachęcił mnie film. Choć mam zwyczaj czytania pierw książek. Lecz projekcja filmowa pokazała tylko najważniejsze rzeczy... A w książce jest dużo więcej...
Moja ocena ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥  11/10 :D

A co wy o niej sądzicie? Czytaliście może ją już? Ciekawa jestem waszych opiń o tej książce.
Do następnego!

A w kuchni... #1

3 | Skomentuj
Cześć. Z okazji świąt, postanowiłam podzielić się z Wami przepisem na słodkości. :D. Niestety, tylko ja w domu piekę wypieki. Tata jak tata, brat- nie zawsze mu się chce, a mama.... jej wychodzą same zakalce. Ale robi najpyszniejsze krokiety na świecie :). No to zaczynajmy.

Babeczki z kawałkami czekolady
 Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki. Niestety, przez moje niedoświadczenie, niektóre były za duże i się wylały. Ale myślę, że dzięki ich smaku, wszyscy wybaczą im ich wygląd ;) Zamiast czekoladowych jajek dodałam posypkę. Myślę, że to lepsze rozwiązanie, bo z jajeczkami byłyby za słodkie.
http://www.mojewypieki.com/post/babeczki-wielkanocne
Składniki na około 8 babeczek:
  • 110 g masła
  • 80 g drobnego cukru do wypieków
  • 110 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 duże jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 100 g drobinek czekoladowych (chocolate chips) lub posiekanej czekolady mlecznej lub gorzkiej
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mąkę i proszek do pieczenia przesiać, odłożyć.
W misie miksera utrzeć masło z cukrem na jasną, puszystą masę. Dodawać jajka, jedno po drugim, miksując po każdym dodaniu. Dodać odłożone wcześniej suche składniki, ekstrakt z wanilii i wymieszać szpatułką do połączenia się składników. Na końcu wmieszać drobinki czekoladowe.
Blachę do muffinów wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 3/4 ich wysokości.
Piec około 25 minut w temperaturze 170ºC lub do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, wystudzić na kratce.
Ponadto:
  • 120 ml śmietany kremówki 36%, schłodzonej 
  • 1 łyżka cukru pudru
  • jajeczka cukrowo - czekoladowe do dekoracji
Kremówkę ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodając 1 łyżkę cukru pudru. Ozdobić wystudzone babeczki przy pomocy rękawa cukierniczego, środek udekorować jajeczkami.
Smacznego :-).

MOKREGO DYNGUSA!!!

Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
Smacznego :)
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.rtet3nmL.dpuf


Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
Smacznego :)
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.rtet3nmL.dpuf
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
Smacznego :)
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.rtet3nmL.dpuf

Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
Smacznego :)
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf

Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dalej ucierając kolejno dodawać jajka. Dodać ekstrakt z wanilii, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodać do mokrych składników, wymieszać do połączenia się składników. Na końcu wmieszać chipsy czekoladowe. Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami, ciasta nałożyć do 2/3 wysokości. Piec około 20 minut w temperaturze 180ºC grzanie góra/dół lub165°C z termoobiegiem. Wystudzić na kratce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Przełożyć do worka cukierniczego/szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i zrobić rozetki a la gniazdka. W środek każdej rozetki nałożyć kolorowe jajeczka.
- See more at: http://www.slodkiefantazje.pl/przepisy/3322/babeczki-wielkanocne#sthash.8hiK5guO.dpuf

Goździk #1

5 | Skomentuj
Cześć. To pierwsze opowiadanie na tym blogu. Wiem, rozdział mi wyszedł okropnie. Ale jakoś trzeba zacząć :). Całe opowiadanie jest wysłane na konkurs, ale specjalnie dla Was rozwinę je i podzielę na rozdziały. Nie pytajcie o fragment wiersza. Dowiecie się na samym końcu. Miłego czytania! 


Dwa piękne motyle
na tle białych chmur.
Zamiast lecieć w górę,
spadają głową w dół...
 
Jak każdego dnia lata, wszedłem na pomost, by wskoczyć suchy do wody. Wiem, wiem. Szok termiczny i te inne bzdety. Ale ta adrenalina. Jeśli poczułeś ją choć raz, to chcesz więcej, i więcej. Jest jak narkotyk. Krótkotrwały. Aż wchodzi Ci w nawyk. Nałóg. Ale nadal przez te kilka sekund czujesz, że żyjesz. I tak ciągle. Aż do kresu życia. Końca. Który nagle pojawia się bliżej ciebie, niż się tego spodziewasz.
- Hej, jak masz na imię? - spytałem jakąś laskę w dużym, słomianym kapeluszu, który zakrywał jej twarz.
- Mel... - delikatnie spojrzała na mnie, jakby nie chciała wpuścić ani grama słońca pod swój kapelusz. - A ty?
- Nick... - dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo różni się od tych wszystkich plastików z plaży. Miała prawie że śnieżnobiałą cerę, piękne, malinowe usta i brązowe oczy, w których można by się rozpłynąć. Niekontrolowanie otworzyłem buzię z zadziwu, po czym szybko zamknąłem ją dłonią. - Przepraszam...
- Nie wiedziałam, że jestem, aż tak odmienna, że wszystkim na mój widok gęba spada do kostek – mówiła to ledwo wstrzymując się od śmiechu. Później już nie wytrzymała i zaczęła turlać się po pomoście, jednocześnie się śmiejąc. Zażenowany usiadłem koło niej, żeby szybko zmienić temat.
- Nie widziałem Cię tu wcześniej – dobry ruch.
- Zazwyczaj przychodzę tu rano i wieczorem – z zamyśleniem spojrzała na Słońce.
- Czemu nie siedzisz na stroju, tylko w dresach? Nie lubisz słońca? 
- Tak jakby... 
- Opalasz się na czerwono?
- Hmm... Może... A ty co chcesz tyle o mnie wiedzieć!?
- Sorry, to może ty zadaj jakieś pytania?
- No dobrze... Po co tu przychodzisz? Przecież na głównej plaży jest więcej osób.
- Mam bliżej do domu.
- Aha... Ile masz lat? - ciekawe, że na początku nie spytała się o wiek.
- Siedemnaście.
- Uuu, licealista.
- A ty? Gimbus?
- Powiedzmy, że właśnie skończyłam.
- Powiedzmy?
- Szesnastka. Wystarczy Ci?
- No nie wiem, nie wiem... Mhm... Idziemy popływać?
- Planowałam już iść... - delikatnie podniosła się z desek.
- Może Cię odprowadzę? - nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji.
- Może nie...
- Nalegam.
- Będziesz cierpieć. – z tajemniczym uśmiechem zaczęła schodzić z pomostu. Na chwilę się zatrzymała i odwróciła w moją stronę, jakby jeszcze się zastanawiając.- Idziesz?
Nasza rozmowa polegała w większości na pytaniach i odpowiedziach składających się z słów "Tak" i "Nie". Melanie ma dość dziwne upodobania. Większość dziewczyn zajmuje się zupełnie czymś innym. A może właśnie to czyni ją wyjątkową?
Zatrzymaliśmy się po około 10 minutach przy jej domu. Gdy już miała wchodzić, zapytałem:
- A dasz mi chociaż swój numer? - Ta na moje słowa zaczęła się śmiać ( jaki ona ma piękny śmiech ) i wpisała cyfry do mojego telefonu. Później pobiegła do domu i pomachała mi ręką zamykając drzwi.
Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja właśnie uwierzyłem.



Julia myśli -_- #1

6 | Skomentuj
Czy zastanawialiście się kiedyś nad sensem życia? Po co jesteśmy? Co mamy robić w życiu? Dla mnie właśnie teraz nadeszła ta chwila.
Marzyliście kiedyś, by cofnąć się w czasie? Do czasów... np. przedszkolnych ? Kiedy nie obchodziły was pieniądze? Ubrania? Kiedy nie znaliście kłamstwa? Żyliście tylko beztroską ? Ale jednak ktoś stał nad waszą osobą i mówił "Dziecko, nie jedz kredek, bo będzie Cię boleć brzuszek". A wy tylko chcieliście, żeby wasza kupa była kolorowa. Psuli wam zabawę. Ale teraz widzicie, jakie było głupie zjedzenie kredki. I pojawia się pytanie. Po co ktoś martwił się o wasze zdrowie ? Samopoczucie ?
Ja jeszcze chodzę do szkoły. Ale nadal widzę tą samą troskę w oczach moich rodziców. Niedługo kogoś poznam, zakocham się. Może nawet kilka, czy kilkanaście razy. Aż trafię na to samo miejsce i będę mówić "Dziecko, nie jedz kredek, bo będzie Cię boleć brzuszek". Ale po co miałabym to mówić, gdyby kredkozjadacz nic mnie nie obchodził ?
Wyobraźcie sobie, że jesteście sami. Cała twoja rodzina zniknęła. Nawet twoja złota rybka. Zniknęli przyjaciele, znajomi, nawet wrogowie. Zostali tylko ludzie bez twarzy. Nie potrafią mówić, śmiać się, płakać. Nic. Żadnych emocji. Tylko idą przed siebie, wpatrzeni w jeden punkt. Zapomniałam, że nie mają twarzy. Wszystko staje się czarno-białe. A wy? Co zrobicie pozbawieni wszystkiego, co najważniejsze?
Przez całe życie poszukujemy. Czy to zajęcia, pracy. Ale tak naprawdę, czego potrzebujemy najbardziej, mamy tuż pod nosem. A i tak szukamy. Szczęścia. Zrozumienia. Współczucia. Miłości.
I nasuwa się kolejne pytanie. Czy nie jesteśmy stworzeni, by kochać ?

Oto JA :D

4 | Skomentuj

































Mam na imię Julia. Urodziłam się 15 października 2002. Od 6 roku życia należę do zespołu tanecznego, w którym uczymy się tańców ludowych. Razem z zespołem koncertowałam już na przestrzeni całej Polski i krajach zagranicznych np. Czechy, Węgry, Bułgaria, Hiszpania. Uwielbiam jeść, kolory niebieski, zielony i pomarańczowy, koty, książki i wiele innych. Nienawidzę Oreo, żelków, waty cukrowej i bez ( tutaj pewnie większość czytelników mnie znienawidziła ). Kocham poznawać nowe osoby i bardzo nie lubię być sama. Interesuję się także fotografią, masażem, gotowaniem, no i oczywiście pisaniem :). No to teraz wiecie o mnie troszeczkę więcej. Ale to nie koniec moich bzdetów. Do następnego !!!

Witajcie na blogu :)

2 | Skomentuj
Cześć. Witajcie na nowym blogu. Będziecie mogli tu czytać moje opowiadania, wiersze i przemyślenia. Co miesiąc pokazywać się będą ulubieńcy miesiąca. Dzięki różnym postom poznacie trochę mój świat. Przesyłajcie linki do swoich blogów. Chętnie je odwiedzę !
Do następnego !